Tangerine Dream

Le Parc


59,69 złbrutto

Tangerine Dream | Le Parc

Tagi albumu: Tangerine Dream | Le Parc, Reactive, Tangerine Dream, muzyka elektroniczna, ambient, Tangerine Dream, Klaus Schulze, Vangelis, Jarre, electronic music, Kraftwerk

AUTOR Tangerine Dream
PRODUCENT Reactive
NUMER EREACD 1027
ROK WYDANIA 2012 (1985)
MEDIA 1CD
OPAKOWANIE JEWELCASE
Kod produktu 006562
POPULARNOŚĆ

Lista utworów

Bois de Boulogne (Paris)
Central Park (New York)
Gaudi Park (Guell garden Barcelona)
Tiergarten (Berlin)
Zen Garden (Ryoanji Temple Kyoto)
Le Parc (L.A. - Streethawk)
Hyde Park (London)
The Cliffs of Sydney (Sydney)
Yellowstone Park (Rocky Mountains)
BONUS Le Parc (L.A. Streethawk) 12 Inch Single Radio Remix

Opis

Nagrana w studio na przełomie stycznia i lutego 1985 roku w końcowej fazie obecności J. Schmoellinga (ostatni wspólny studyjny album - nie licząc Kyoto). Jest to zarazem pewien punkt zwrotny w historii Tangerine Dream mamy tu odejście od długich 20 minutowych suit w stronę kilkuminutowych melodii. Froese chciał stworzyć album inspirowany podróżami i przeżyciami zespołu i wybór padł na muzyczną opowieść o parkach i ogrodach, które odwiedzili.
Najciekawsza płyta tematyczna Tangerine Dream.
Myślę że jej siłą jest to, że mamy tu zbiór różnych brzmieniowo i dźwiękowo melodii mających odzwierciedlić, albo właściwie przełożyć na język muzyki odczucia jakie rodzą się na widok różnych znanych miejsc odpoczynku wśród zieleni. Na wstępie mamy piękną muzyczną historię o lasku bulońskim chyba moją ulubioną na tej płycie, potem energiczną, zdynamizowaną opowieść o wplecionym w industrialny moloch Central Parku w NY. Park Gaudiego w Barcelonie kojarzy się z podziwem dla przestrzeni i formy. Tiergarden - słychać ukojenie i spokój jaki towarzyszy pobytowi w tym miejscu - no i zapewnie nostalgię - wszak to Berlin. Zen Garden w Kyoto oddany jest w klimacie... zen właśnie czyli swoiste medytacyjne dźwięki i nastrój wyciszenia i wewnętrznego spokoju. Kolejne amerykańskie miasto moloch czyli LA i kolejny park którego nastrój najlepiej recenzuje wstęp - odgłos przelatującego samolotu pasażerskiego - jest głośno, szybko, dynamicznie. Londyński Hyde Park rozpoczyna się udziwnionymi dźwiękami - no cóż znany jest głownie jako miejsce nieskrępowanych tyrad na nieraz absurdalne tematy, potem już jest sugestywne przedstawienie jego charakteru - nie jest to wyciszony ogródek ale też nie hałaśliwe miejsce a'la parki amerykańskie. Nowoczesność słychać też w opowieści z Sydney ale nie jest ona aż tak akcentowana jak w parkach USA. Finałowy Yellowstone to dowód na to że Ameryka ma jeszcze dzikie, nie zdominowane przez wpływ cywilizacji olbrzymie tereny - ten temat wyraźnie oddaje choćby przez wokalizę (uwaga! To Claire Torry znana z Great Gig In The Sky na Dark Side Of The Moon!) obraz olbrzymiej przepięknej przestrzeni.
Trio Froese, Franke, Schmoelling wypuszczało po kilka płyt rocznie - można je sobie raczej podarować - ale zawsze zdarzała się jedna perełka . Rok 1985 przyniósł właśnie tę znakomitą płytę.

Dariusz Długołęcki



Pierwszy park… Matowe elektroniczne echa wzdychające wspak rozpoczynają utwór zbudowany na posuwistym, gęstym rytmie, który co jakiś czas przeszyty zostaje ciągnącą się syntezatorową wstegą. Na tle wyrafinowanego akompaniamentu pojawiają się kształtne pasaże akordów i dwudźwięków, składających się na atrakcyjną melodię przywołującą ducha płyty Exit. Gdy akordy zataczają kolejne kółko, w tle przewijają się rozimprowizowane westchnienia syntezatorowych tonów w wysokim rejestrze oraz rozkładające się nieregularnymi stukotami perkusyjne ornamenty.
Drugi park… Melodia osnuta zostaje wokół bardzo chwytliwego tematu, aranżacja jest wręcz barokowo rozpisana na rozmaite elektroniczne głosy, dodatkowym zaś atutem jest wyjątkowo żywa ścieżka perkusyjna. Ten park kipi życiem, obok rozkwitających jak na przyspieszonym filmie klombów i drzew podziwiać może słuchacz przemarsz kolonii mrówek, uwijające się pszczoły, niestrudzenie konstruujące fraktalowe sieci pająki…
Trzeci park… Skaliste obramowanie parku, wypunktowywane masywnym, szklistym akompaniamentem perkusyjnym nadciągającym w nieregularnych akcentach, przeczesywane jest syntezatorowymi reflektorami, kreślącymi pogodne świetliste smugi ukazujące rosłe sekwoje w coraz to innych odcieniach.
Czwarty park… Zamyślone fortepianowe dźwięki przechadzają się słoneczną jesienią po rozległych trawnikach i zostawiają na nich różnokolorowe liście. Jest to najspokojniejszy, najbardziej kojący harmonicznie fragment całej płyty.
Piąty park… Dźwięki oddają się medytacji w kontemplacyjnym orientalnym ogrodzie zawieszonym w pustej, rozgwieżdżonej przestrzeni. Oddalony żeński głos intonuje wokalizę, kreślącą w ciemnym powietrzu kształty trzcin, płaskich kamieni i wyliniałych w popołudniowym słońcu pagod. Syntezatory szkicują kontury czerwonych i złotych karpii, przepływających majestatycznie przez niezliczone sadzawki. Gdzieś w oddali przycupnęło wygięte w półksiężyc drzewko, w innym kącie zawieszonego w mżącej gwiazdami pustce niesamowitego ogrodu widnieje ocieniony żirowy pagórek tchnący zadumą i spokojem.
Szósty park… Najbardziej "przebojowo" brzmiąca opowieść z całej płyty zbudowana jest z dwóch tematów, nanizanych na dynamiczną ścieżkę perkusyjną. Pierwszy temat to pogodny, niemal triumfalny motyw wyrazistego pierwszoplanowego syntezatora - drugi temat podsunięty zostaje przez migotliwe, lekko przymglone sekwencery tętniące znakomitym ostinatem odsyłającym wspomnienia słuchacza do mandarynkowych snów z drugiej połowy lat siedemdziesiątych.
Siódmy park… Po przestrzeniach wyjątkowo kolorowego parku buszuje gromada dzieci zaciekawionych konsystencją kasztanów, fakturą pni, kolorami opadłych liści. Ta muzyczna opowieść jest napisana miękkimi, pogodnymi, niemal wesołymi i beztroskimi dźwiękami, sama nie jest jednak infantylna ani banalna: grupie Tangerine Dream udało się po prostu zaproponować nader sympatyczną i lekką melodię ubraną w pomysłową i przestrzenną aranżację.
Ósmy park… Pod wieczornym niebem słuchacz przechadza się, by w opustoszałym grudniowym parku znaleźć choć jedną ławkę, której nie przykryłaby gruba, nieforemna czapa iskrzącego się śniegu. Latarnie mżą sinawym światłem niskich syntezatorowych tonów składających się na główną melodię, nieco poszarzałą, stęsknioną, przybladłą, migoczącą tonem zimowej melancholii. Warto wsłuchać się w nieco rozpłynięte, ołowiane tło, dopełniające wizualnie sugestywnego wrażenia.
Ostatni park… W tym gigantycznym ogrodzie wszystko wydaje się być skonstruowane w skali większej, niż zwiedzający słuchacz się spodziewał: podziwiamy ogromne liście i grube liany powiewające za podmuchem ciepłego wiatru, bezkresne trawniki, klosze olbrzymich latarń królujące dumnie na wysokości dachów wieżowców. Kiedy słuchacz przejdzie już połowę parku siedmiomilowymi krokami powolnego rytmu, wsłuchany w splecioną z fortepianowym motywem chwytliwą żeńską wokalizę, rozpostrze się przed jego oczami niesamowita rzeczna panorama przecinana nowoczesnymi mostami zdającymi się rozpływać w niesamowitych wieczornych chmurach. W tej majestatycznej impresji udało się zawrzeć niebywale dużo przestrzeni…

I. W.



To pierwsza płyta w moim życiu, którą wysłuchałem i nagrałem w całości na monofonicznym szpulowym magnetofonie. Było to jesienią 1985r.w programie III Polskiego Radia. Co prawda rok wcześniej usłyszałem kilka nagrań Tangerine Dream, ale od tej płyty poważnie zainteresowałem się muzyką zespołu. Chciałem koniecznie poznać wcześniejsze ich płyty. Po blisko 10 latach kupiłem płytę kompaktową LE PARC, była to pierwsza moja płyta kompaktowa. Płyty słucha się z przyjemnością chociaż odbiega klimatem od płyt wcześniejszych, głównie tych drugiej połowy lat 70.

...



Płyta niesamowita, bardzo klimatyczna. Też od niej zaczynałem swoją edukację Tangerine Dream, kiedy to pare dobrych lat tamu J. Kordowicz odtworzył w Trójce niemal całą.

...

Inni klienci wybrali

Podobne albumy

Kup Przechowaj

Chwilowo brak

Wysyłamy do 60 dni
Dostawa w do punktu odbioru już od 12zł.
Przesyłkę dostarcza Poczta Polska lub Inpost.
Możliwy odbiór osobisty poza siedzibą sprzedawcy.

Napisz do nas