Tangerine Dream

Tyger (LP)


169,00 złbrutto

Tangerine Dream | Tyger (LP)

Tagi albumu: Tangerine Dream | Tyger (LP), Culture Factory, Tangerine Dream, muzyka elektroniczna, ambient, Tangerine Dream, Klaus Schulze, Vangelis, Jarre, electronic music, Kraftwerk

AUTOR Tangerine Dream
PRODUCENT Culture Factory
ROK WYDANIA 2020 (1987)
MEDIA 1LP
OPAKOWANIE Winyl
Kod produktu 008292

Lista utworów

Tyger (5:46)
London (14:20)
Alchemy Of The Heart (12:22)
Smile (6:07)

Opis


Niektórzy uważają, że wokalne popisy Jocelyn Smith z wysoce melodyjną naturą kompozycji składających się na Tyger to kolejny etap staczania się w komercję przez Tangerine Dream. Uważam że to wielce krzywdząca opinia abstrahując już dyskusyjny fakt, że komercja nie może być sztuką. Tak jak nie przepadam za innymi płytami tej grupy z wokalem tak teksty preromantyka Blake'a i świetny głos J.B. Smith plus ładne, niebanalne melodie (też macie skojarzenia z Laurie Anderson?) wyróżniają na tej płycie i tytułowy Tyger a zwłaszcza London. Lepiej by się chyba stało gdyby ta kompozycja znalazła się jako klamra spinająca tą płytę na jej końcu. Jak dla mnie Alchemy Of The Heart, Smile, 21st Century Common Man wytracają moc tych utworów. Co oczywiście nie znaczy że są złe wprost przeciwnie to bardzo dobre kawałki o zmiennych, ciekawych klimatach. Zresztą pierwotnie na LP nie było kompozycji ostatniej i płyta zawierała tylko jeden utwór bez wokaliz (Alchemy Of My Heart).

Dariusz Długołęcki


Otwierający płytę utwór tytułowy jest bodajże najwiekszym zaskoczeniem: miękkie akordy spowijają kojącą melodię intonowaną przez wokalistkę Jocelyn B. Smith. Głos Smith w tym nagraniu skojarzyć się może z głosem Nikki "B" Bentley śpiewającej w pojedynczych piosenkach Mike'a Oldfielda z płyt Earth Moving oraz Heaven's Open - ma surowe piękno i siłę, co daje się usłyszeć mimo ogólnej delikatności utworu. W drugim utworze - London - także nie zabrakło partii wokalnych, ale trudno nazwać ten utwór konwencjonalną piosenką. O ile poprzednia impresja to po prostu przyczynek Tangerine Dream do (dobrego) popu, o tyle London jest już wielowątkową suitą o dużej sile wyrazu, trudną do gatunkowego zaszufladkowania. Na dobrą sprawę można sobie wyobrazić ten utwór bez większych przeróbek na którejkolwiek wcześniejszej płycie Tangerine Dream: gdyby zaś linię melodyczną wiedzioną przez Smith zastąpić partią gitary albo syntezatora (że o melotronie już nie wspomnę), impresja ta mogłaby być jedną z największych ozdób dowolnego albumu z okresu 1975-1978! Główny motyw zbudowany jest na niebywale atrakcyjnym, nośnym klawiszowym riffie, z którym świetnie splata się głos narratorki Smith, tutaj pokazującej całą gamę środków wyrazu. Epizody zawierające ścieżki wokalne ukazują słuchaczowi mroczny, zamglony, otulony zimowymi oparami Londyn ze wszystkimi swymi zakamarkami, podczas gdy następujące pomiędzy zwrotkami sekwencje instrumentalne rozładowują napięcie i dodają kompozycji nieco dziennego światła.
Chciałoby się powiedzieć już, że London jest najlepszym utworem na Tyger… ale potem rozbrzmiewa najprawdziwszy klejnot, 12-minutowa instrumentalna impresja “Alchemy Of The Heart”. Nastrój tego utworu jest podobny co w przypadku pięknej, frapującej kompozycji Canyon Voices z trudno dostępnego longplaya Canyon Dreams, a wiele sekwencji kojarzyć się może też z muzyką barokową, zwłaszcza za sprawą kunsztownych fug, wyrafinowanych progresji oraz brzmień elektronicznych "klawesynów" i "obojów" prowadzących skomplikowaną melodię świadczącą o niesłabnącej inwencji muzyków Tangerine Dream. Chociaż poprzedniej kompozycji nie można nic ująć, chyba to właśnie Alchemy Of The Heart jest głównym powodem, dla którego koniecznie trzeba poznać lp. Tyger…
Następny utwór na pewno najmniej zapada w pamięć przy pierwszym przesłuchaniu, ale kolejne spotkania z tą miniaturą pozwolą odnaleźć w niej coś fascynującego. Jest to kolejna piosenka, Smile, z matową melodią rozpościerającą się na nocnym, falującym tle spokojnych akordów.
Finałowa impresja, podzielona na dwie części kompozycja 21st Century Common Man, nie zdobiła winylowej wersji albumu Tyger, a szkoda, bo to znów jeden z najciekawszych momentów całego wydawnictwa. W części pierwszej uwagę przykuwa migotliwe ostinato, nanizane na ruchliwą ścieżkę perkusyjną, melodycznie odsyłające do czasów Encore albo nawet Ricochet. Część druga zbudowana jest na wyrazistym, opływowym basowym riffie, którego brzmienie nie może nie skojarzyć się z muzyką King Crimson z okresu "kolorowej trylogii" (Discipline, Beat, Three Of A Perfect Pair). (Odwołanie do King Crimson może być w ogóle zamierzone, ponieważ tytuł kompozycji chyba siłą rzeczy kojarzy się z 21st Century Schizoid Man grupy Roberta Frippa.) Dodatkowa atrakcja finałowej impresji albumu to partia gitary o niespotykanym dotąd na płytach Tangerine Dream brzmieniu, bardziej rozchwiana i obła w kształcie.
Nie należy zważać na opinie wielu krytyków, tylko zapoznać się z muzyką wypełniającą lp. Tyger, jako że pojawia się tu całkiem sporo elementów wnoszących coś nowego do twórczości berlińskiego projektu, natomiast elementy nawiązujące do wcześniejszych pozycji w dyskografii Tangerine Dream zalśniły tutaj nader silnym i wcale wdzięcznym blaskiem. Tak nawiasem mówiąc, uważam przede wszystkim, iż jest to bardziej udana płyta niż Cyclone (1978)…

I. W.

Inni klienci wybrali

Podobne albumy

Kup Przechowaj

Towar w magazynie

Wysyłamy do 1 dni
Dostawa w do punktu odbioru już od 12zł.
Przesyłkę dostarcza Poczta Polska lub Inpost.
Możliwy odbiór osobisty poza siedzibą sprzedawcy.

Napisz do nas